Brzmi to jak kiepski żart, ale pracownikom firmy Square Enix, którzy odpowiadali za wydanie gry Deus Ex: Bunt ludzkości w Kraju Kwitnącej Wiśni, z pewnością nie było do śmiechu.
Produkt studia Eidos Montreal miał trafić do japońskich sklepów we wrześniu 2011 roku. Zaledwie kilkanaście dni po światowej premierze przygód Adama Jensena. Ostatecznie jednak tytuł zaliczył spore, bo trwające ponad miesiąc opóźnienie. Jego przyczyną były szeroko zakrojone poszukiwania… wibratorów. Deweloperzy cyberpunkowej skradanki musieli upewnić się, że ich najnowsze dzieło nie będzie zawierać żadnych erotycznych zabawek, bo te znalazły się na celowniku cenzorów z azjatyckiego państwa.
Wszystkiemu winne okazało się sekretne pomieszczenie w mieście Hengsha. W jednym z przebiegających pod metropolią kanałów deweloperzy umieścili niewielki pokój, do którego Adam może dostać się po przebiciu ściany. W środku znajduje się zawór zamykający dostęp do systemu wentylacyjnego (z jego pomocą bohater jest w stanie zatrzymać proces pompowania trującego gazu do podziemi), a także kilka innych przedmiotów. Komputer, porozrzucane kartridże, chusteczki, butelka z nieznanym płynem oraz dwa leżące na materacu wibratory wyraźnie sugerowały, że poprzedni lokator tej nory lubił oddawać się w wolnym czasie masturbacji. To właśnie owe gadżety przykuły uwagę japońskich cenzorów, którzy zażądali ich usunięcia. Erotyczne zabawki stanowią element niepożądany w tamtejszych produktach rozrywkowych. Więc gdyby pozostały one w grze, Bunt ludzkości z miejsca dostałby w Japonii bana.
Poszukiwania dildo
Firma Square Enix podeszła do sprawy niezwykle poważnie i szybko opublikowała oficjalne oświadczenie prasowe, informujące o konieczności przesunięcia premiery produktu o kilka tygodni. Nie podała przy tym dokładnych przyczyn obsuwy. Ograniczyła się jedynie do stwierdzenia, że w grze odnaleziono pokój, którego zawartość nie spodobała się japońskim cenzorom. Dziennikarze szybko doszli do tego, gdzie leży problem. Całą prawdę poznaliśmy dopiero kilkanaście dni temu, kiedy jeden z testerów Buntu ludzkości – Matthew Kowalewski – opowiedział o kulisach sprawy. Z jego relacji wynika, że choć od razu domyślono się, o jaki pokój chodzi, deweloperzy musieli na wszelki wypadek sprawdzić wszystkie lokacje w mieście Hengsha. Operacja ta wśród pracowników studia określana była kryptonimem “Dildo Duty“.